Nic nie zapowiadało tak pięknej pogody- ale jak mówiłem- była zamówiona. 24 października wyruszyliśmy zdobywać Jested. Już na przystanku w Zgorzelcu na CPN-ie opracowaliśmy jabłecznik, który został upieczony kilka godzin wcześniej. Po degustacji pojechaliśmy w dalsza podróż do Liberca. Naszą trasę pieszą zaplanowałem rozpocząć pod skocznią narciarska Liberec Ski Areal, jednak na naszej drodze stanął most- który był w remoncie. Także marsz z kijami rozpoczęliśmy jakieś 2 km od planowanego punktu. Szliśmy szlakiem niebieskim z ul. Jestedzkiej- trasa leśna bardzo przyjemna choć cały czas pod górę... po kilku km szlak połączył się ze ścieżką koloru czerwonego. i po chwili widzieliśmy już nasz punkt docelowy- piękną wieżę na szczycie Jestedu/a ?? Widoki były niesamowite- widzieliśmy Śnieżkę, Śnieżne Kotły i wiele innych szczytów Polskich i niemieckich oraz oczywiście także Czeskich. W drogę powrotną postanowiliśmy zejść tym samym szlakiem. Ogólnie nasza trasa treningowa wyniosła 12 km. Jested nie uraczył nas czeskim piwkiem ani jedzonkiem- spotkaliśmy na szczycie dziki tłum i mnóstwo aut... Dlatego głodni czeskich smaków udaliśmy się szukać czegoś klimatycznego. Pod Libercem znajduje się mała miejscowość Chrastawa.... W samym ryneczku znaleźliśmy sympatyczną restauracje gdzie posililiśmy się potrawą tradycyjną- ZUPĄ CZOSNKOWĄ za całe 30 kc :)
Wyjazd zapisujemy do udanych pomimo najmniejszej frekwencji osób. Cała galeria zdjęć, ukaże się na naszym profilu facebokowym, a zapowiedź następnego wyjazdu, który odbędzie się 14 listopada już niebawem. A oto kilka fotek:
Wyjazd zapisujemy do udanych pomimo najmniejszej frekwencji osób. Cała galeria zdjęć, ukaże się na naszym profilu facebokowym, a zapowiedź następnego wyjazdu, który odbędzie się 14 listopada już niebawem. A oto kilka fotek: